Tym razem akcja powieści przenosi się do małej miejscowości turystycznej, gdzie Archie lubi spędzać urlop. Niestety sielankowy nastrój przerywa wieść o morderstwie jednego z turystów. O zbrodnie tę zostaje oskarżony mąż gospodyni Archiego. Detektyw przekonany o jego niewinności postanawia zostać dłużej i rozejrzeć się. Wysyła list do swojego szefa Nero z informacją, że nie zamierza jeszcze wracać do pracy. Jest to widać informacja tak niezwykła, że Nero Wolfe postanawia zająć się tą sprawą. Niespodziewanie zjawia się na ranchu w Montanie, aby dopomóc w śledztwie.Niestety muszę przyznać, że jest to najsłabsza powieść Rexa Stouta, którą do tej pory czytałam. Nie trzyma w napięciu, jest też trochę przegadana. Do ostatniego rozdziału nie wiadomo kto zabił, ale rozwiązanie wcale mnie nie zadowala. W zasadzie, tłumacząc powód morderstwa, w taki sposób jak to przedstawił Wolfe, popełnić je mógł prawie każdy z podejrzanych. To typ rozwiązania Deus ex machina. Na zasadzie nie ciągnijmy dłużej tej powieści, załatwimy to raz, dwa. Nie powiem jest trochę dobrych dialogów, szczególnie ten o autocenzurze Archiego, ale to wszystko.